niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 6.

Odrywam się od Zayn'a. 
- Jak mogłeś? - mówię ze łzami w oczach. - Pytam się: jak mogłeś?
- Ja - mówi Zayn, a ja uciekam na górę. Ne chcę nikogo widzieć. Nie chcę, nie chcę, nie chcę!

~Kilka miesięcy później~

Siedzę na łóżku. Znowu singielka. Świetne życie. Przypomina mi się życie jeszcze sprzed kilku miesięcy. Byłam szczęśliwa, a teraz? Nie wychodzę praktycznie z tego pomieszczenia. Ciągle płacze. Tylko Louis do mnie przychodzi codziennie potajemnie. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. On mi zawsze pomaga. Wie jak mnie rozśmieszyć. Tylko dzięki niemu teraz się uśmiecham.
Ubrana w to siedzę i czekam na Louis'a. Po chwili słyszę ciche pukanie. Otwieram drzwi, a przede mną stoi Zayn. Co on tu robi?
- Y, Tessa możemy porozmawiać? - wskazuję żeby wszedł do pokoju. Siada na moim łóżku. Zamykam na klucz pokój i siadam koło Zayn'a. - Więc, tak. Czemu nie wychodzisz z pokoju? - mówi, a ja patrzę się na jego bejsbolówkę. Jest taka sama jak moja.
- Zgadnij - mówię.
- Chodzi o to, że cię pocałowałem? - pyta, a ja kiwam głową na "tak". - Ty nadal nic nic nie rozumiesz? - pyta, a ja kiwam głową na "nie". - My o ciebie rywalizujemy. My, czyli ja, Harry, Louis, Niall i Liam.
- Ale jak to? Czemu nic o tym nie wiem? Wszyscy? - pytania same mi się sypią z ust.
- Normalnie. Bo nie chcemy cię zranić. Tak - odpowiada z lekkim uśmiechem.
- Dzięki, że chociaż powiedziałeś o tym - mówię, a po chwili czuję jego usta na moich. Lekki pocałunek, taki... delikatny. Oddaję go bez zamyślenia. Po chwili on rzuca mnie na łóżko. Pogłębia nasz pocałunek, po czym dobiera się do bluzy. Rozpina ją jednym ruchem. Czuję, że coś się święci. Dać mu szansę? A może nie? Zrani mnie? Nie. Przecież mnie kocha, tak? No jasne, że tak. Po chwili odzyskuję świadomość co się dzieje. Odpycham machinalnie chłopaka.
- Przepraszam. Ja... nie mogę... - mówię i wybiegam z pokoju. Biegnę na dół po schodach. Zakładam buty, kurtkę i czapkę. Wychodzę pospiesznie i biegnę. Nagle na kogoś wpadam, ale mnie łapie w powietrzu, przez co nie zaliczam upadku. Podnoszę lekko głowę i widzę Harry'ego. Twarze dzielą nas milimetry, aż w końcu go do siebie przyciągam i zamykam w delikatnym pocałunku.
- Harry? - mówię, podnosząc się.
- Tak. Szukałem cię, wiesz? - mówi, a ja staję na baczność naprzeciw jego.
- Myślałeś, że wyszłam? - pytam, a on kiwa głową.
- Tak - mówi i lekko się uśmiecha. - Czemu nie wychodzisz z pokoju? Co się stało, że ze mną zerwałaś? - pyta się, a ja sobie uświadamiam, że nie ma tak na prawdę wytłumaczenia na to. Po prostu bałam się jego reakcji i mu nic nie powiedziałam. Zerwałam z nim po prostu.
- Zayn, on mnie pocałował. Miałam taką traumę. Jeszcze nie doszłam do siebie po śmieci moich rodziców.
- A to *cenzuralne słowa* - uśmiecham się lekko i zaczynam chichotać. - No co?
- Nic, po prostu cieszę się, że cię mam.
- Wrócisz do mnie? - pyta się, a ja się uśmiecham.
- Jesteś zły o pocałunek?
- Nie.
- Więc wrócę - mówię, a on mnie przytula do siebie.

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 5.


Odwracam się i widzę ciocię?
- Dzień dobry Tesso. Przyszłam ci powiedzieć, że wyjeżdżamy na tydzień do Emily. Jedziesz z nami?
- Nie, dziękuję ciociu. Chcę zostać tutaj w Londynie.
- Em, więc dobrze, a mogę cię na chwilę prosić na słówko?
- Tak ciociu - mówię zdziwiona. Wychodzę z ciocią na korytarz. - Więc co chciałaś?
- Chodzisz z nim?
- Gdzie? Do szkoły? - mówię głupoty.
- Wiesz dobrze o co mi chodzi - mówi.
- Tak chodzę z nim od trzech minut - mówię i spuszczam głowę.
- Tak się cieszę - przytula mnie, po czym ujmuje moją twarz w swoje dłoń. - Możesz się do nich przeprowadzić jak chcesz - mówi, a ja się cieszę jak dziecko i ją przytulam najmocniej na świecie.
- Dziękuję, spytam się go, a jak tak to przyjdę po rzeczy, dobrze?
- Tak słońce. Cieszę się, że sobie kogoś znalazłaś - mówi i całuje mnie w czoło. - To ja muszę się zbierać. Na razie. Zostawiam ci klucze jak by co - mówi i wkłada do ręki pukiel kluczy. - Pa.
- Pa - mówię i ona już idzie, a ja wracam do Harry'ego. 
- I co? Wszystko w porządku? - mówi, gdy wstaje. Podchodzę do niego i go przytulam.
- W jak najlepszym. Ciocia powiedziała, że jeśli chcę to mogę się do was przeprowadzić - mówię, a on mnie całuje w policzek.
- To na co czekasz? Pakuj się i to już! - cieszy się.
- Dobrze - mówię i się uśmiecham.
- Ale masz pokój ze mną.
- Jasne - mówię i się uśmiecham.

***

- To chyba już wszystkie rzeczy są do ciebie przepakowane - mówię i wieszam się na jego szyi.
- To chodź coś zjesz - mówi.
- Okej - mówię, po czym łapię go za rękę i schodzimy na dół. Robię sobie kanapki i je jem. Gdy już kończę sprzątam wszystko i idę na kanapę. Harry gdzieś się ulotnił. Jest mi smutno z tego powodu. Płakać mi się chce.(Włącz https://www.youtube.com/watch?v=8TpWaaKMPeI&list=PL04F4B2FB7C8336FB) Nagle słyszę śpiew odwracam się, a tu Liam. Nie wiem o co chodzi. Mam twarz WTF. Po chwili wychodzi Harry podnosi mnie i przyciąga do siebie. TYLKO O CO CHODZI?! Później wszyscy wyszli. Super! ALE O CO CHODZI?!
Skończyli. Harry mnie całuje czule w usta.
- A to, to co to było? - pytam się.
- Niespodzianka - mówi Louis. - Harry sam wszystko wymyślił. Podobało ci się? To jest nasz nowy utwór.
- Wspaniały utwór.
- A może gdzieś wyjdziemy? Hm? - pyta się Harry.
- Ale gdzie? - mówię do niego. - Sami?
- Tak.
- Nie dziękuję, nie chcę - mówię rozbawiona. -  Może jutro. Dzisiaj chcę coś z wami porobić.
- Dziękujemy - mówi Liam.

***

- Proszę! Obejrzyjmy coś innego! To jest straszne! - mówię leżąc na kolanach Harry'ego. On głaszcze mnie po głowie. 
- Chodź, przytulę cię - mówi mój chłopak, a ja się podnoszę z jego kolan i przenoszę do jego ramion. - Już lepiej? - mówi, a ja kiwam roztrzęsiona na "tak". - Na pewno? - kiwam głową na "tak" i mocniej się w niego wtulam. On całuje czubek mojej głowy. Zamykam oczy, aby nie widzeć tego wszystkiego. Bardzo boję się tego horroru. - Wiesz co? Może chodźmy na górę?
- Dobrze - mówię i się podnoszę z kanapy. - Dobranoc chłopaki.
- Dobranoc - idziemy na górę. Podchodzę do szafki i wyciągam spodenki. Odwracam się do Harry'ego.
- Harry...
- Tak? - czuję jego oddech na swojej twarzy.
- Nie nic, to głupie - mówię i spuszczam głowę.
- Głupie to, to będzie jeśli nie powiesz - mówi.
- Dobra. Eh...czy... mogę spać w twojej...koszulce?
- Jasne - mówi i ją zdejmuje. Idę się przebrać do łazienki. Gdy już to zrobiłam idę do naszego pokoju. Harry jest w samych bokserkach. Kładę się na łóżko. On zgasza światło i robi to samo co ja. Przytula mnie do siebie, a ja zamykam oczy patrząc na jego śliczną twarz.

***

Budzę się o 8.00. Jest niedziela. To dobrze. Obudził mnie Harry, który nieświadomie mnie pocałował w usta przez sen. Wychodzę z łóżka. Harry poruszył się niepewnie, jakby wyczuł moją nieobecność. Przytulił się do poduszki. Podchodzę do szafy i wybieram sobie ciuchy. Idę do łazienki się ubrać w to. Rozczesałam swoje włosy, po czym schodzę na dół. Chłopaki już nie śpią. Tylko Harry geniusz.
- Cześć wam - mówię uśmiechnięta.
- Cześć - mówi Zayn i mnie przytula.
- Eee, dobrze się czujesz? - pytam się będąc w jego objęciach. - Brałeś coś - oznajmuję, gdy mnie mocniej do siebie przytula.
- Ta, za długo patrzył się w lustro - mówi Louis, a ja się uśmiecham.
- No już, puść - mówię, a on się odrywa, po czym wpija się w moje usta.

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 4.

~3 miesiące później~

Dużo się wydarzyło przez ten czas. Z Harry'm i innymi jesteśmy bardzo zżyci. Mają oni zespół o nazwie One Direction. Emily wyjechała na rok do USA, a ja zostałam sama. Chłopacy mieszkają razem w willi na przeciwko mnie, co dla mnie jest bardzo pożyteczne. Emily... cóż z Emily praktycznie się do siebie nie odzywamy po tym jak przy niej pocałowaliśmy się z Harry'm. Tylko po przyjacielsku. Ją to naprawdę wnerwiło i tak się zaczął nasz spór. Jednak nadal mam piątkę wspaniałych, kochanych przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć.
Właśnie przechodzę przez ulicę do chłopaków. Dzisiaj wrócili z Dublina. Tak się cieszę! Na reszcie będę mogła zobaczyć ich mordy. Poprawiłam okulary, które leżą na mojej głowie. Jestem ubrana w to. Już wchodzę do ich domu. Tradycyjnie nie pukam. Oni wiedzą, że to tylko ja.
- Cześć mordy! - drę się, gdy wchodzę do ich domu.
- Tessa! - krzyczy Harry i do mnie podbiega, po czym przytula najmocniej jak umie.
- Już! Puść! Bo mnie udusisz! - mówię rozbawiona.
- Ej! Chłopaki Tessa przyszła! - krzyczy Harry, po czym mnie uwalnia ze swych objęć. Wszyscy zbiegają na dół.
- O! Tess! - mówi Louis.
- O! Marchewka! - krzyczę, a on się rozgląda. - Ja pierdziele - mówię cicho, a Harry na mnie patrzy z rozbawieniem.
Wszyscy się przywitaliśmy. Jeju, jak oni się zmienili.... Tak na prawdę to wcale. Są nadal stuknięci.
- Suńcie się - mówię, gdy oni siedzą na kanapie. Niechętnie się przesuwają, a ja zajmuję skrawek sofy. - Harry ty na podłodze, wiesz przecież, że kocham bawić się twoimi włosami, nie? 
- No tak - mówi i schodzi bez zastanowienia, a ja zaczynam się bawić jego lokami. 
- Jak było w Dublinie? - pytam się ich myziając włosy Loczka.
- Wspaniale! Z resztą widziałaś nas chyba na wizji, nie? - mówi Zayn.
- Tak! Widziałam jak Niall upadł, bo Harry podłożył mu nogę.
- A to już nie moja wina - tłumaczy się Harry.
- Ja pierdziele - mówię pod nosem. - Ej, wiecie, że musicie nadrobić chyba z 15 tematów z wszystkich lekcji? - mówię.
- O kur... de - mówi Zayn, a ja na niego patrzę rozbawiona.
- Nie martwcie się. Nauczę was - obiecuję im.
- Okej - mówi Niall. - Na razie mamy urlop - szczerzy się.
- Super! Nie będę musiała czekać aż wrócicie!
- Masz szczęście! - krzyczy Louis. W tej chwili Harry odwraca głowę w moją stronę, a ja na niego patrzę pytająco.
- O co chodzi? - pytam się.
- Wiesz, ty się bawisz ciągle moimi włosami. Chcę coś w zamian - mówi, a ja się na niego przez chwilę patrzę. O  nie! Czy on chce to o czym ja myślę?!
- Nie, Harry nie! - mówię z oburzeniem.
- Proszę - mówi z miną psiaka - tylko jednego - dokańcza i wlepia swoje zielone oczy w moją twarz.
- Przestań się tak na mnie patrzeć! - jęczę, ale on wie, że zaraz mu ulegnę. Za dobrze mnie zna. Z resztą, to z nim najwięcej czasu spędzałam i spędzam. Zawsze robimy wszystko razem i raczej będziemy. - No dobra, pocałuję cię, ale tylko mały buziak w policzek - kiwa głową na "nie".
- W usta - mówi.
- Eh, no dobra - gdy to mówię Harry zrzuca Liam'a siedzącego obok mnie. Słyszę za sobą tylko ciche "ej" i nic więcej. Harry siada na jego miejscu i zbliża swoją twarz. Muskam jego usta, a po chwili już cofam głowę, ale Harry z powrotem ją przyciąga i całuje mnie namiętnie. Po chwili mnie puszcza, a ja na niego patrzę z miną zabójcy.
- Proszę nie bij - cofa się trochę do tyłu, a ja mu tylko mierzwię włosy.
- Nigdy bym cię nie uderzyła. Jesteś za ładny i za fajny - mówię, a on się uśmiecha. Wstaję z kanapy i uciekam na górę. Śmieję się jak małe dziecko, a Harry za mną lata. W końcu wbiegam do jego pokoju i kładę się na łóżko, a on obok mnie. - Pamiętam jak mnie wywaliłeś na łąkę... a później potknąłeś się o moje nogi i na mnie upadłeś - mówię ze śmiechem.
- Pamiętam! - mówi i się podnosi z łóżka, a ja za nim. Wstaję i podchodzę do jednej z szafek, na której jest nasze zdjęcie. Uśmiechnęłam się do niego. Pamiętam dokładnie ten dzień. Łaziliśmy wszędzie razem. Sami, bez nikogo, a najlepsze było to, że świetnie się bawiliśmy.
- Co tam? - chłopak do mnie podchodzi i przytula od tyłu. Opiera swoją głowę o moje ramię. - Wiesz, które zdjęcie najbardziej lubię? - mówi. - To - wskazuje wskazuje zdjęcie, na którym jem lizaka, a on mnie całuje w policzek. Uśmiecham się do niego bardzo szeroko
Zdjęcie na szafce Harry'ego <3
- Mi też - mówię i odwracam się  w jego stronę. - Jesteś moim najlepszym przyjacielem na świecie - mówię i się w niego wtulam. On oddaje ucisk. Powiedzieć mu, że go kocham? Wiem, że ja jemu też się podobam, ale nie wiem czy to dobry moment.
- Um, Tess - mówi, gdy mnie łapie za ramiona i na chwilę od siebie odciąga - wiem, że to niezbyt dobry moment na takie rzeczy, ale chciałem ci powiedzieć, że...że...że cię kocham i chcę żebyś została moją dziewczyną. To, zgadzasz się? - patrzę na niego chwilę i myślę. Czy to będzie dobra decyzja? Raczej tak, a paparazzi? Coś się z tym na pewno zrobi, nie. Ja kocham Harry'ego, a on kocha mnie.
- Harry ja... też cię kocham i... zostanę twoją dziewczyną - mówię, po czym on całuje mnie w usta. Oddaję pocałunek. Po chwili się odrywa.
- Jesteś najlepsza! - mówi i mnie przytula. - To teraz ci mogę zdradzić, że cię kochałem, kocham i kochać będę. A jak ty przyjechałaś to się w tobie zakochałem. Od pierwszego spojrzenia - mówi, a ja się uśmiecham.
- Ja cię na początku bardzo lubiłam, później było zauroczenie, a teraz? Teraz to miłość, bez której nie mogę żyć - mówię i go przytulam. - Ej, a masz jakieś jeszcze nasze zdjęcia?
- Tak, chodź to ci je pokażę - mówi i podchodzi do jednej z szafek i wyjmuje jakieś pudełko. - Usiądź - mówi, a ja siadam na jego miękkim łóżku. Siada obok mnie i mi pokazuje. Wszystkie są urocze. To one:














- Harry to są wszystkie nasze zdjęcia, które sobie robiliśmy razem - mówię i się uśmiecham. - Wiesz, że ja mam to zdjęcie na telefonie, na którym się całujemy? - mówię rozbawiona.
- Tak? Kiedy to robiliśmy?
- Dwa tygodnie temu. Za nim wyjechaliście.
- Pokaż, pokaż, pokaż - Harry cieszy się jak dziecko.
- No to - mówię i wskazuję na zdjęcie w telefonie.
- A to - mówi. - Pamiętam, wtedy się żegnaliśmy, bo musiałem lecieć do Irlandii.
- A ja płakałam - mówię ze śmiechem.
- Nom i musiałem cię pocieszać chyba z 5 godzin - mówi i wlepia we mnie swoje zielone oczy. Nasze usta znów się łączą w namiętny pocałunek, ale po chwili słyszymy za sobą ciche "Ykhym".

Rozdział 3.


- Wejdź - mówi zdenerwowana Emily, gdy stoję w progu pomieszczenia. Wchodzę i siadam obok niej na moim łóżku.
- Więc, co chciałaś? - pytam się jak najnormalniej na świecie żeby nie było żadnych zgrzytów, ani niczego innego.
- Chciałam pogadać na temat chłopaków - o nie, i znowu się zaczyna gadanina. - Oni Cię mogą zranić.
- Wiem - odpowiadam i patrzę się w podłogę.
- Pocałowałaś się już z którymś z nich? - pyta się spokojnie. Wow! Jest spokojna i zachowuje się jak moja matka.
- Nie, ale blisko było z Harry'm. Jednak go zatrzymałam - mówię jej.
- To dobrze. I tak ma być - na dystans - mówi mi, a ja się na nią patrzę jak na kretyna. - No co? Sama powiedziałaś, że wiesz, że mogą cię zranić.
- Co nie zmienia faktu, że ich bardzo lubię! Są dla mnie jak rodzina! - podnoszę głos.
- Ja nie mogę. Gdy ciebie nie było to ja byłam oczkiem w ich głowie, a teraz? Mają mnie w dupie - gada.
- To się nie rządź - odpowiadam.
- Że co? Ja?
- Tak ty - mówię. - Myślisz, że skoro tutaj przyjechałam to ci wszystko zabieram? Nie. To ty sobie przez to zabierasz wszystko. Co ty się zakochałaś?
- No - burknęła.
- I wszystko jasne. Tylko, w którym? - pytam się.
- Niall'u - odpowiada, a mi totalnie szczęka opada. Przecież on się nią nie interesuje.
- Aha - odpowiadam. - Mogłabyś wyjść. Chcę spać.
- Jest dopiero 19.
- No i? Idź już.
- Dobra. Dobranoc.
- Pa - mówię, gdy już wychodzi. Sięgam szybko po komórkę i wybieram numer "Harry". Po chwili odbiera.
- Hej - mówi.
- Hej.
- Coś się stało? Przed chwilą wróciłem do domu - mówi ze śmiechem.
- Nie, nic. Tylko się pokłóciłam z Ems, znowu - mówię.
- Mam do ciebie przyjść? - pyta mi się, a ja się uśmiecham.
- Jak chcesz, ale przez okno - mówię - nie chcę przecież wnerwić Emily jeszcze bardziej.
- Dobrze, zaraz będę pod twoim domem. Tylko... otwórz okno.
- Okej, na razie - odpowiedziałam i się rozłączyłam.

***

- Jeju Harry rozumiesz? Ona mi praktycznie zakazała się do was zbliżać - mówię i się w niego wtulam. Nie wiem czemu, ale mi to poprawia humor.
- Spokojnie. Przecież ona nie może ci tego zrobić. Ty jesteś pełnoletnia i wiesz co jest dla ciebie dobre, tak? - mówi, czym mnie bardzo uspokaja. - A może ona jest zazdrosna? - spoglądam na niego.
- Ciekawe o co.
- O urodę - mówi, a ja się od niego odrywam i patrzę jak na idiotę. - No co? Ty się nie rządzisz, nie krzyczysz i jesteś miła dla każdego, a gdy jest potrzeba umiesz dowalić każdemu.
- Racja - przyznaję.
- Widzisz? Jesteś za dobra. Dobra ja już lecę. Pa - mówi i wstaje. Kieruje się już w stronę okna. Jednak łapię go za rękę.
- Zostań, proszę. W nowych miejscach nie mogę usnąć - przyznaję.
- Dobrze, zostanę, ale pójdę jak uśniesz.
- Okej - mówię i kładę się do łóżka. Jestem w piżamie. Przykrywam się kołdrą. Harry patrzy się na mnie pytająco. - No kładź się - mówię, a on wykonuje moje polecenie. Przekręcam się tak, że jestem z nim twarzą w twarz. Zamykam oczy, ale w między czasie wtulam się w chłopaka, po czym usypiam.

***

Budzę się. Na szczęście chłopaka nie ma. Tak jak obiecał, poszedł sobie. Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wybieram taki komplet i go zakładam. Biorę plecak i schodzę na dół.
- Dzień dobry ciociu - mówię, gdy widzę ją w kuchni.
- Cześć skarbie, idziesz już do szkoły?
- Tak - odpowiadam zakładając buty na schodach. - Nie będę jeść śniadania. Zjem w szkole obiad. To pa - mówię, gdy już wychodzę.
- Pa.
Idę powoli chodnikiem do szkoły, kiedy ktoś mi zasłania oczy.
- Kto to? - mówi chłopak, a ja poznaję po głosie. Harry.
- Cześć Harry - mówię, po czym zdejmuję jego ręce z moich oczu i się odwracam. Chłopak promienieje z radości. Posyłam mu uśmiech. - Niall już poszedł?
- On jest zapewne w domu - mówi. - Idziemy? - pyta się, a ja podciągam plecak, który leży na moim ramieniu.
- Jasne - ruszamy, a ja na niego patrzę z wdzięcznością. - Dzięki, że wczoraj przyszedłeś - mówię i się uśmiecham.
- Nie ma za co. To pestka. Po prostu mnie wtedy potrzebowałaś i tyle. Pamiętaj, że zawsze będziemy przyjaciółmi.
- Będę pamiętać - mówię. Po chwili jesteśmy już w szkole. Podchodzimy do swoich szafek. Tak mi się trafiło, że mam szafkę pomiędzy Zayn'em, a Harry'm.

***

Znowu Historia. Ta kobieta jest całkiem fajna. Każdy ma swój wybór i w ogóle. 
Wchodzę do swojej klasy. W ławce siedzi Niall. Podchodzę do ławki i rozpakowuję książki.
- Hej - rzucam.
- Cześć - odpowiada, a ja siadam na krześle obok niego. - Wszystko w porządku? - pytam się go.
- No tak.
- Nie widać - mówię. Po chwili dzwoni dzwonek.

***

- Proszę pani! On przecież nic nie zrobił! - krzyczę do dyrektorki.
- Jak to "nic"?! Przecież on pobił ucznia! - odkrzykuje dyrektorka.
- Tak! Który pobił najpierw mnie! - oczy Harry'ego spoglądały co chwila na mnie.
- Co?! - krzyczy dyrektorka.
- Musi pani najpierw wysłuchać obu stron!
- Wniosek taki! Jake jest zawieszony na tydzień - mówi dyrektorka.
- Dziękuję - odpowiada Harry.
- A ty Harry uważaj, jasne? - poucza go.
- Jak słońce - odpowiada z ironią. Wychodzimy, po czym go przytulam. - Ej! A to za co?
- Obroniłeś mnie - wieszam mu się na szyi, po czym całuję go w policzek.
- To nic takiego - mówi i mnie przytula.
- Cieszę się, że ciebie spotkałam - mówię, po czym się od niego odrywam. - Wracamy do domu?
- Okej - mówi i ruszamy.
- Idziesz do mnie? Ciocia na pewno nie będzie zła - mówię.
- Ciocia? A nie pani? Przecież nie jesteście ze sobą spokrewnieni wcale.
- Pozwoliła mi tak do siebie mówić - tłumaczę.
- Aha. Jakby co to mogę przyjść. Mama chyba nie będzie zła - mówi i się lekko uśmiecha.
- Okej.

***

- Jestem! - krzyczę do cioci, która siedzi na kanapie i ogląda telewizję.
- O, cześć Tessa. Witaj Harry - mówi i się do mnie uśmiecha.
- Dzień dobry pani Nicole.
- Zjecie obiad?
- Nie dziękuję - mówię wiedząc, że nie jesteśmy głodni. - Ciociu czemu Emily nie była dziś w szkole?
- Pojechała do szpitala na badania, jutro wróci.
- Dobrze, to my idziemy na górę. Ten, no, odrobić lekcje - mówię wskazując na schody.
- Dobrze - mówi, a my idziemy na górę. Siadam na łóżku. Chłopak po chwili robi to co ja.
- To co najpierw odrabiamy? - pytam się.
- A co chcesz?
- Szczerze? To nic. W ogóle to mam dość tego dnia - mówię zrezygnowana.
- Ej, czyli nie chcesz ze mną posiedzieć? - mówi i szczerzy swoje ząbki.
- Nie, no chcę. Tylko... tylko...
- Tylko co? Nie lubisz mnie? Powiedz mi to. Chcę wiedzieć.
- Nie! Lubię cię najbardziej na świecie, tylko nie wiem co - bełkoczę.
- A czy ty będziesz słuchać nakazów Emily?
- Nie? Nie mam takiego zamiaru. To jest jakaś paranoja. To ja decyduję co mi wolno, a co nie. Wujek i ciocia nawet mi dają swój wybór, a ona mi będzie rozkazywać? O nie.
- I to w tobie lubię. Zawsze masz rację - mówi.
- Nie prawda.
- Prawda. I piękna też jesteś.
- Będziesz mi to teraz gadał? - mówię rozbawiona i uderzam go w ramię.

***

- Te lekcje mnie wykończyły - mówię Harry'emu, gdy pakuję książki.
- Ciebie? Ty prawie w ogóle nic nie robiłaś, tylko ja m,usiałem robić sam zadania, a ty sobie spisywałaś - mówi, a ja się śmieję i go całuję w policzek. Nawyk. Harry mnie przytula, a ja patrzę w jego oczy. Chłopak zbliż swoją twarz do mojej, ale ja znów go zatrzymuję.
- Harry, mówiłam ci coś, tak? Nie chcę na razie żadnych związków.
- Rozumiem.
- Rozumiem. Rozumiem, ale pojąć nie mogę, tak? - mówię ironicznie. Jego mina bezcenna.
- Przepraszam. Zrozum to. To silniejsze ode mnie.
- Aha, czyli, że jak ci się dziewczyna podoba to se ją w sobie rozkochujesz, a później ją rzucasz, bo już inna ci się zaczyna podobać? - mówię sarkastycznie, a jego pięści się zaciskają.
- Nie - syczy przez zęby. - Ty nic nie rozumiesz. Ja po prostu... nie ważne.
- A może nie powinniśmy się przyjaźnić, co? Byłoby nam łatwiej w życiu, nie mielibyśmy problemów, wiesz takie życie to mi pasuje, ale muszę mieć kogoś przy boku. To oczywiste, że nie ciebie, bo ty nie masz za grosz szacunku, nawet jeśli to co ty sobie myślisz, co? Chcesz mnie w sobie rozkochać, a później zostawić?
- To nie tak - tłumaczy się.
- A jak? - mówię, po czym wychodzę do łazienki. Trzaskam drzwiami. Siadam na wannie i zaczynam szlochać nad swoim życiem. Najpierw rodzice, teraz przyjaciele?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
KOMENT PLEASE!

niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 2.

Momentalnie odwracam głowę, a moim oczom ukazuje się Ems.
- Hej - mówię nieśmiało i spuszczam głowę.
- Cześć Tess - mówi. Dziwne, bo jest uśmiechnięta.
- Idziesz z nami? - pytam grzecznie.
- Jasne - odpowiada i podciąga plecak, który ma na jednym ramieniu.
- Idziesz z nami Niall? - pytam się, bo nie chcę zostać z nią sam na sam.
- Mogę - mówi i posyła mi ciepły uśmiech. Ruszamy i idziemy koło siebie. - Więc Tess będziesz tu mieszkać? - pyta mi się, gdy idziemy. Jestem obok niego. W ogóle to pośrodku nich, co jest bardzo krępujące.
- Tak - mówię i się zatrzymuje - ale to dlatego, że moi rodzice zmarli - dokańczam smutna.
- Przepraszam, nie wiedziałem - mówi.
- Nic się nie stało - mówię. - Ems wyjdziemy gdzieś dzisiaj?
- Idę z chłopakami do Mc'Donalda. Chciałabyś może pójść z nami? - pyta mi się, a ja zaciągam jej beanie na oczy.
- No jasne, że tak - mówię ze śmiechem, a ona poprawia czapkę. Później już nic nie mówimy. Po chwili dochodzimy pod dom Ems. - Pa Niall - mówię i całuję go w policzek. Rumieni się.
- Pa Tess, pa Ems.
- Na razie - odpowiada moja przyjaciółka. Po chwili wchodzimy do domu. Ściągam swoje conversy i udaję się do kuchni przywitać z moimi "wujkami"*.
- Ciociu! Wujku! - krzyczę i ich przytulam. - Szofer przywiózł walizki? - pytam się w objęciach cioci.
- Tak. Jesz obiad? Emily sama wymyśliła go na twój przyjazd - uśmiechnęłam się do mojej przyjaciółki.
- Tak zjem - mówię, a mój wujek podjada danie. - Och, Jim wcale się nie zmieniłeś - mówię do niego.
- Tak, tak. A ty co? Zmieniłaś się? - mówi ze śmiechem.
- Trochę - mówię z uśmiechem. - Nadal jestem walnięta, jak to ja - szczerzę się.

***

- Niall jedz to - mówię do chłopaka ze śmiechem, który patrzy się na mnie jakby miał zwymiotować. - No co? Powiedziałeś przecież, że zjesz 10 hamburgerów.
- Nie mogę już dziesiątego - mówi, a Harry patrzy się na niego, jak na idiotę. Szczerze? Nie dziwię się mu, bo zachowuje się jak dziecko.
- Jeju Niall po co ty tyle tego zamawiałeś? - pyta się Ems.
- Żeby się popisać przed Tessą - odpowiada za niego Zayn. Piorunuję go wzrokiem. - No co? Ja nic nie zrobiłem.
- Zamkniesz się w końcu? - warczy Harry. - Jest pierwszy raz w Londynie, a ty musisz już popsuć jej pobyt? - mówi z wyrzutem Harry.
- Sorry - odpowiada Zayn.
- Twoje "sorry" nic tutaj nie zmieni - kontynuuje Harry. - Zrozum to - dalej mówi, po czym wstaje i wyciąga do mnie rękę. - Idziesz ze mną? - pyta mi się, a ja nieśmiało ujmuję dłoń chłopaka. - Na razie.
- Na razie - odpowiada reszta.
- Widzimy się w domu Tess! - krzyczy, gdu już jestem przy wyjściu.
- Okej! - odkrzykuję, po czym wychodzę. - Gdzie idziemy? - pytam się chłopaka stojącego obok mnie.
- Na spacer - odpowiada. - Chyba, że... - przerywam mu.
- Nie, jest świetnie. Przynajmniej poznam okolicę - odpowiadam nieśmiało.
- Nie musisz się mnie wstydzić. Chyba aż tak zły to nie jestem, nie? - odwraca do mnie głowę.
- No nie - odpowiadam już pewniej. - Po prostu, ja nie jestem odważna - mówię i spuszczam głowę, gdy idę. - Nie po tym co mi się przytrafiło... - mówię, a mój głos się łamie.
- Co się stało? - mówi i mnie zatrzymuje. Do moich oczu napływają łzy.
- Moi rodzice... oni... nie żyją... - moje łzy wychodzą na wierzch. Harry mnie przytula. - Ja bym tylko chciała, aby ze mną zostali - mówię cicho szlochając. Odrywam się od niego i patrzę mu w oczy. Są zielone. Piękne. Zawsze chciałam mieć zielone oczy, ale mam niebieskie. Niestety. Harry wyciera łzy swoim kciukiem z mojego policzka. Posyłam mu delikatny uśmiech, który łagodzi tą sytuację. Widać, że już nie ma w oczach smutku i żalu oraz troskliwości. Jest już okej. Przynajmniej, tak myślę. - Idziemy już? - pytam się już spokojniejsza.
- Tak - i znów ten jego piękny uśmiech. - Na pewno jest okej? - pyta mi się, gdy już zaczynamy ruszać.
- Tak - odpowiadam bez zastanowienia. Nasze ręce się czasem stykają, gdy idziemy. Czasem mam ochotę złapać tą jego dłoń i tak sobie iść, ale wolę nie. Nawet nie wiem czy ma dziewczynę, a co dopiero powiedzieć żeby się do niego przystawiać. Poza tym to tylko przyjaźń, nic więcej. W końcu spojrzałam się na nasze ręce i się uśmiechnęłam.
- Co się tak uśmiechasz? - wyrywa mnie z zamyśleń Harry.
- Nie, nic - odpowiadam i przenoszę wzrok na jego twarz. na niej ukazują się słodkie dołeczki, gdy się do mnie uśmiecha. Kiwam głową jakby na "nie" i spuszczam wzrok na swoje buty.
- Coś nie tak? Wcześniej się patrzyłaś na nasze ręce - mówi mi, a ja momentalnie się rumienię. - Nie to, że mi to przeszkadza, ale chcę wiedzieć o co chodzi jeśli mogę - tłumaczy się, a ja na niego spoglądam.
- O nic - odpowiadam krótko, a po chwili on ujmuje moją dłoń.
- O to chodziło? - pyta mi się z uśmiechem, a ja się na niego patrzę jak na kretyna. Po chwili jego twarz smutnieje i zabiera swoją rękę. Natomiast ja machinalnie ją znów ujmuję.
- Tak lepiej - mówię z lekkim uśmiechem. Harry mi go oddaje, a jego twarz zaczyna się zbliżać do mojej. Momentalnie blokuję to. - Nie powinniśmy - oznajmuję i zabieram swoją rękę od niego. Mój typowy foch tylko, że ten już ma sens. Nie chcę być zraniona. Nie wiem czy ma dziewczynę, nie wiem czy jest dobry, nie wiem...
- Przepraszam - bełkocze pod nosem, a ja na niego spoglądam.
- Nic się nie stało - mówię.
- Stało - odpowiada stanowczo. - Gdybym miał rozum to może najpierw bym się spytał, czy masz chłopaka - mówi.
- Nie mam - mruczę.
- A ja nie mam dziewczyny - mówi i przygryza z zdenerwowania swoją dolną wargę.

***

- Pa Harry - mówię i całuję go w policzek.
- Paa - odpowiada mi i robi ten sam gest. Macham mu ostatni raz i wchodzę do domu. - Cześć ciociu! Idę na górę!
- Dobrze skarbie! - krzyczy do mnie z kuchni. - O 20 kolacja!
- Dobrze! - idę na górę do swojego pokoju. Na moim łóżku czeka Ems i ma skrzyżowane ręce na piersi. Oo! To nie wróży nic dobrego.
______________________________________________________
"wujkami"* - rodzice Emily pozwolili jej mówić do siebie "ciociu" i "wujku".
KOMENT PLEASE!

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 1

***Oczami Emily***

Dzisiaj ma przyjechać do mnie moja przyjaciółka. Nie widziałyśmy się od 10 lat, ale zginęli jej rodzice w wypadku samochodowym. Bardzo mi przykro z tego powodu. Ona zrozpaczona zadzwoniła do mnie i się spytała, czy może się do mnie przeprowadzić. Oczywiście powiedziałam 'Tak, jasne.'.

***

- Hej wam - mówię w szkole do chłopaków.
- No hej - odpowiadają.
- Dzisiaj ma przyjechać Twoja przyjaciółka, tak? - pyta się Niall.
- Nom - odpowiadam zmęczona.
- Jak ona ma w ogóle na imię? - pyta się Harry.
- Zobaczycie - mówię z chytrym uśmieszkiem. - Tajemnica. Mówiła żeby nikomu nie mówić.
- Ładna? - pyta się Louis.
- Serio? Udajesz tępaka, czy co? - mówię opierając się o swoją szafkę.
- Chcę wiedzieć - mówi mi i wzrusza ramionami.
- Ładna - mówię i otwieram swoją szafkę.
- Kiedy przyjedzie? - pyta się Liam.
- Pewnie będzie na tej lekcji - mówię mu, a on posyła mi uśmiech. Po chwili słyszę dzwonek, więc biorę książki z szafki i idę z chłopakami do klasy.

***Oczami Tessy***

Idę powoli z dyrektorką do klasy. Tłumaczyła mi przed chwilą, że to najzabawniejsza klasa i, że jest towarzyska oraz zgrana. Miło było to słyszeć. Ciekawe jak Ems zareaguje na mój widok. Może się ucieszy. Albo i nie. W każdym bądź razie i tak jesteśmy jak siostry.
Jesteśmy już przy sali od Historii.
- Wejdź - mówi dyrektorka, gdy otwiera mi drzwi. Wchodzę nieśmiałym krokiem, a za mną dyrektorka. - To jest nasza nowa uczennica, Tessa. Będzie chodzić z wami do klasy! Tylko się zachowujcie!
- Dobrze! - odkrzyknęła jakaś dziewczyna w oddali. To jest moja kochana Ems.
- Tesso, proszę usiądź z.... Kto chce siedzieć z Tessą? - lubię już tą panią. Każdy ma swój wybór.
- Ja mogę - mój wzrok przeniósł się na chłopaka o blond czuprynie.
- Dobrze, więc Tesso usiądź z Niall'em - podchodzę do ławki gdzie siedzi młody chłopak. Rozpakowuję książki i siadam obok niego. Lustruje moje ciało, a ja posyłam mu nieśmiały uśmiech. Od razu go oddaje. Po chwili wyrywa kartkę z zeszytu i coś na niej pisze. Po chwili przesuwa ją pod moje dłonie.

Ty jesteś tą przyjaciółką Emily?

Spojrzałam na niego i zaczęłam bazgrać po kartce.
Nom. Będę z nią mieszkać, a co? ;)

Nic, po prostu... Nie wiem. Mój przyjaciel pytał się Ems czy jesteś ładna, a ona powiedziała, że tak i miała rację, bo jesteś śliczna. :*

Czy ty próbujesz ze mną flirtować? Hmmm...? :D

Nieee... :D

I w tej chwili zadzwonił dzwonek. Spakowałam książki i wyszłam z klasy. Szłam korytarzem do kolejnej sali. Po chwili obok mnie zawitał Niall. 
- No hej - mówi mi.
- Cześć - mówię nieśmiało.
- Nie wstydź się mnie, mówię Ci niedługo będziesz się ze mnie śmiała, zobaczysz.
- Tak - mówię i się do niego uśmiecham. - Co teraz mamy?
- Chemię. Siedzisz ze mną?
- Dobrze - mówię, a po chwili ktoś zakrywa mi oczy od tyłu.
- Kto to? - pyta mi się, a ja wiem, że to Ems.
- Ems ciemnoto! - drę się na korytarzu.
- No już, już! Chciałam Ci tylko przedstawić moich kumpli - mówi. - To Zayn, Harry, Louis i Liam, a Niall'a to już chyba znasz, nie?
- Tak - mówię i uśmiecham się do blondyna. 
- Chcesz ze mną siedzieć na Chemii? - pyta się Ems.
- Sorry, siedzę z Niall'em - mówię jej, a ona piorunuje go wzrokiem. - Wszystko okej? - pytam się jej i kładę rękę na jej ramieniu.
- No - warknęła. Zawsze ma takie huśtawki nastroju. Tylko ta znowu o co? O to, że siedzę z Niall'em? Przecież chcę się z nim tylko zaprzyjaźnić, a on ze mną. Ściąga moją rękę i idzie do sali. Ja stoję razem z chłopakami.
- Em, to idziemy? - spytał mi się...ten, no. HARRY! 
- Możemy - mówię i posyłam mu uśmiech. No powiem - przystojny to on jest i w ogóle nie chamski. Pewnie ma dziewczynę i o nią dobrze dba.
- To chodźmy - odzywa się... Zayn!
- Okej - odpowiadam, po czym wchodzimy do sali. Akurat jest dzwonek, więc siadam do ławki razem z Niall'em.

***

Lekcje przebiegły bardzo szybko. Siedzę na nich z Liam'em, Harry'm, Louis'em, Zayn'em, no i oczywiście z Niall'em. Jest bardzo miły. Bardzo go lubię.
Właśnie z nim wracam do domu. Mieszka obok mnie i Emily. Uśmiecha się do mnie i ciągle się na mnie patrzy.
- Niall... - jęknęłam.
- Hm?
- Co się dziś stało z Ems?
- Po prostu zakazała nam zarywać do Ciebie, bo boi się, że Ciebie zranimy - tłumaczy.
- To nie prawda - mówię to i cmokam go w policzek. Po chwili słyszę za sobą ciche "Ykhym ".